Maciej Julian Krotke: „Przewodnik podróżnika po wewnętrznym mieście (dla zbłąkanego ja)”, „Drogo”

27 marca 2020

Ilustracja do artykułu Maciej Julian Krotke: „Przewodnik podróżnika po wewnętrznym mieście (dla zbłąkanego ja)”, „Drogo”

Przewodnik podróżnika po wewnętrznym mieście

(dla zbłąkanego ja)

Gdy wysiądziesz na dworcu złej prozy życia, Spotkam cię tam i wyjdę naprzeciw, Z kartką u szyi z własnym nazwiskiem. Znajdziemy się. To oczywiste. Przecież nie może być inaczej. Najpierw pójdziemy ulicą utraty. Cały czas prosto, od początku bez żadnych wątpliwości. Ze świadomością klęski odzianej w szare mury. Ulica jest długa i prosta, dosłowna i twarda. Ma w sobie moc pełni życia zalanego asfaltem. Jak odcisk pradawnego ptaka złapanego w węglu. Do końca jeszcze nie dojdziemy. Nie tym razem. Może następnym. Może nie razem. Potem przystaniemy na chwilę na placu udręki. Przekładając nicość z ręki do ręki, Poczujemy raz jeszcze tęsknotę Za zielonym skwerem spełnienia majaczącym gdzieś tam. Który ponoć zawsze tam był, jednak z pewnością nie dla nas. Który zawsze gdzieś tkwił, jednak nie dostrzegliśmy go. Świadomie? Nieświadomie? Niewidomo. Wsiądziemy w autobus linii naszego życia. Trasą zawiłą i krętą pojedziemy zwiedzać to, co dobrze znamy. Przyjrzymy się kolejny raz temu samemu, za każdym razem jadąc nieco dalej. Dziś nie dotrzemy jeszcze na końcowy. Pokręcimy się trochę, pozwiedzamy, Popatrzymy, zadumamy. Potem na przystankowej ławce, Wypatrując autobusów co już dawno odjechały, Podniesiemy z szarego chodnika, spod kurzu życia Bilety na coś, co się jeszcze nie wydarzyło Zakutane w gęste nici tajemnicy. W drogę.  

Drogo

Psim swędem, jak się zdawało, wiedziony Ruszyłem w drogę za czasem. Z czasem odkryłem, że łatwo nie będzie, Że tnące krawędzie przeszłości tną w głąb na oścież, Obosiecznie, wnikliwie, trucicielsko w zamiarze na przyszłość. O antidotum niełatwo. Przeszłość odezwała się niemo moją niemocą: Jestem drogą twą, wyjdzie drogo, bo Szedłeś z trwogą o bycie sobą tu, Gdzie wyjścia innego nie ma nikt. Chociaż drzwi miliony są, to za nimi pustka murzy się Ścianą nieprzebitą głową, myślami ciętą dotkliwie… Jestem drogą twą, wyjdzie drogo, bo Szukałeś się, gdzie nie ma cię, I być nie mogło przecież. I tylko cień twój zwodził cię, Zdradliwie rzucał się na ścieżki nie twoje, A ty wybrałeś właśnie je… Jestem drogą twą, wyjdzie drogo, bo Nie jest błogo tu, gdzie usiadłeś już Wiekiem naznaczony nad swą ścieżką zarośniętą. Musisz z całych sił, jeśli jeszcze chcesz Wrócić tam, gdzie sam z sobą spotkasz się… Wyszło drogo… Moja drogo… Moja droga… Staranowa. Znów odkryta. Znów użyta. Nie ma cienia. Tylko światło. Tylko życie. Antidotum. Mam w plecaku. Idę. CZYTAJ WIĘCEJ...
Powrót na początek strony