Ultramaryna z kroplą dżdżu
Ultramaryną powiewa
ze wszystkich stron
stoję bosa pośrodku polany
zamkniętej podkową z olch
Owijam się w ręczniki
obrusy i prześcieradła
chroniąc czułe punkty
by nie odfrunęły
wraz z ptakami z końcem dnia
Ich przednocne zawołania
i słońce broczące czerwienią
zagarniam do swego wnętrza
bym nie wygasła wraz z opadającym
w kalmusy wycieńczonym dniem
Niosę tę błękitniejącą biel
i czerwień spalających się godzin
do domu z nadzieją na sen
który mnie zachowa
i wyniesie ponad to co śnię
Do nagich bieliźnianych sznurów
które zwijam o zmierzchu
przylgnęła pierwsza kropla dżdżu
wilgotnieję wraz z nią
na granicy dnia i nocy
jawy i snu – łaknę i tęsknię
CZYTAJ WIĘCEJ...