odgryzłam pępowinę tego miasteczka
mam własny krwioobieg
nadaję mu tempa i sprężystego tętna
poza tym co murszeje i koroduje
wyplułam podawaną jak eucharystia
świętą białą plotkę
na której wykwitł czyjś niewinny skrzep
jestem wariatką ale śpię bez hydroksyzyny
i dziwką nie dającą nikomu
bo rozdałam już wszystko
jednym guzikiem zburzyłam kilka domów
podpaliłam gruzowiska
wciąż sieję nad ranem z dronów
wiersze ziemia – powietrze
i moją doliną nie przejdziesz
dopóki języka nie trzymasz przy sobie
jak rąk
CZYTAJ WIĘCEJ...