Anna Czartoszewska „Chciała zebra nie mieć pasków”
Chciała zebra nie mieć pasków
I wyglądać jak z obrazków.
– Mogę gniada być lub czarna,
Kasztanowa, pstra, musztarda,
Bylem pasków się pozbyła,
Bo paskami się znudziłam.
Galopuje sobie stepem.
– Zgubić paski jest najlepiej.
Galopuje przez sawannę.
– No, spadajcie! Zaraz padnę!
Ale paski nie spadają,
Dobrze zebry się trzymają.
Poszła zebra do kąpieli.
Marzy, że się ciut wybieli.
Moczy, moczy się noc całą,
Lecz jest ciągle czarno-białą.
– Nie chcę pasków, jakem zebra!
Jak tu się z tych pasków przebrać?
Chcę wyglądać jak ta łania,
Co bez pasków sobie gania.
– Może zgubię je w podskokach,
Może spadną choć po bokach.
Bryka, bryka jak w ukropie.
Z siłą się z powietrzem kopie.
Prawą kostkę wykręciła,
Ale pasków nie zgubiła.
Lis jej sprytnie podpowiada:
– Gnaj przed siebie! To pomaga.
Tylko tak pogubisz paski,
W końcu spadną ci bez łaski.
Zebra wdzięcznie lisa słucha.
Leci lekko niczym mucha.
Nie ma czasu się rozczulać,
Ze skręconą kostką hula.
Leci dniami i nocami,
Bo chce rozstać się z paskami.
Mija stepy i wertepy,
Dżungle, tajgi, miejskie sklepy.
Nagle sobie zdała sprawę:
– Przed oczami mam Warszawę!
Oczy trze, jak nie wiem co.
– Zaraz wezmą mnie do ZOO!
Przerażona wizją w klatce,
Biegnie, choć nie ma najłatwiej.
Samochodów całe sznury
Trudniej mijać niż kangury.
Tu latarnia, tu przystanek.
– Nie mam siły! Tu przystanę!
Język na bok wywiesiła,
Na jezdnię się przewróciła
I jak padła, do dziś leży
Zebra w paski. Co, nie wierzysz?
Do dziś leży czarno-biała,
Choć tak zgubić paski chciała.