Siedem metrów nad ziemią
Wczoraj wiatr rozhulał wierzchołki drzew, a ich szum przypominał szum morza. Białe obłoki sunęły po błękitnym niebie niczym żaglowce. Strach było wejść do lasu, żeby nie oberwać jakąś gałęzią po głowie. Dziś wiatr ustał, a w pogodny, słoneczny dzień, nogi same niosą w kierunku zielonego, przejrzystego lasu. Japończycy nazwali spacery po lesie kąpielą. Czas więc na kąpiel w lesie!
Tu nasz zmęczony pracą, wielogodzinnym kontaktem z mediami elektronicznymi mózg podłącza się do złożoności natury i... odpoczywa. Wszyscy miłośnicy lasu to wiedzą!
Wiosna powoli przychodzi powstającymi z niebytu sasankami i błękitnymi oczami przylaszczek, a zapach wilgotnego poszycia, obudzonego po zimowym śnie, pieści nozdrza. Ptaki wcześniej czują wiosnę niż my i radosny świergot rozbrzmiewa wśród drzew, nawet jeśli obok leżą płaty śniegu. Idąc po miękkim, zielonym mchu, wśród smukłych sosen,
natykam się na młodego człowieka z przewieszoną przez ramię, zwiniętą, długą liną. Do liny przymocowany jest kawałek deski, który przylega do pleców w kraciastej, flanelowej koszuli.
– To leziwo – wyjaśnia młody człowiek, zapytany o dziwne akcesoria, przewieszone przez ramię. – Sam je zrobiłem
przez zimę. Jestem bartnikiem.
CZYTAJ WIĘCEJ...