Tak było… – wspomnienie rozmowy z Krzysztofem Gedroyciem
Justyna Sawczuk: Pretekstem do naszego spotkania jest Twoja najnowsza powieść Piwonia odrodzona. Jak się pisało książkę, na którą pół Białegostoku czekało sześć lat?
Krzysztof Gedroyć: Pisało się różnie, towarzyszyły mi wątpliwości – i nadal towarzyszą – na ile ten język już się zużył przy okazji pierwszej Piwonii i czy ta druga część nie będzie takim trochę serialowym naciąganiem. Mam nadzieję, że nie.
Pisało się też ciekawie, ponieważ tematem był 1989 rok, czas, gdy odchodził komunizm, przychodził kapitalizm i na Białostocczyźnie dużo się działo. Akurat w drugiej połowie lat 90. mieszkałem w Białymstoku na stałe, więc odczuwałem te przemiany na własnej skórze.
CZYTAJ WIĘCEJ...