Wojciech Kass „W MIEŚCIE W. PORANEK”

23 grudnia 2020

Ilustracja do artykułu Wojciech Kass „W MIEŚCIE W. PORANEK”

W MIEŚCIE W. PORANEK

Ona wstaje i zwinnie wciąga majtki, słyszysz plaśnięcie gumki w nagie biodro? Znów napiera to miasto światłem ospałym po nocy jakby się wykluwało resztką sił z nagrzanego parką łóżka albo z sierści psa, którą o świcie pogłaskały czułe palce kelnerki pubu „Orfeusz”. Ile drzwi w tej godzinie domyka się na zawsze, ilu ludzi odwraca plecami wzgardziwszy porankiem, ile bram otwiera na przestrzał, na porywisty przeciąg? W południe wtargnie tutaj gong słońca i pokój zalśni jak staw, a co się wyśniło to ocknie i pobłądzi pijane w poszukiwaniu swojego obrysu, widzialnego zawiasu. Wróbelek na balkonie wpada w cień zmarnowanej snem sąsiadki i znika głębiej. W jakim ciele to lśnienie, w jakim ubywanie? Słyszysz plaśnięcie gumki, szum krwi, ty wpatrzony w połysk mostu nad rzeką? CZYTAJ WIĘCEJ... 
Powrót na początek strony