Żyć, nie rozpaczając
Justyna Sawczuk: Co było pierwsze w życiu Teresy Radziewicz, poezja czy teatr?
Teresa Radziewicz: Obie sprawy pojawiły się chyba jednocześnie, jako rzecz zewnętrzna, w której uczestniczyłam czytając bądź oglądając spektakle. Zaczęło się właściwie w szkole podstawowej, bo mieliśmy wymagającego polonistę – Jana Zalewskiego, który jednocześnie był miłośnikiem literatury. Kiedy byłam w VIII klasie, pan Jan opowiadał o Edwardzie Redlińskim, który pochodzi z mojej gminy – Juchnowiec Kościelny. Następnie była szkoła średnia i Herbert, który do tej pory brzmi – w moim przypadku – wyjątkowo. Teatr zaczął się w szkole średniej, kiedy wychodziliśmy na spektakle, a może i wcześniej… Kiedy rozmawiamy, to zdaję sobie sprawę, że literatura i teatr wiążą się z moją edukacją, że to było coś ważnego – nie tylko w szkole, ale i poza lekcjami.
CZYTAJ WIĘCEJ...