Baba Wanda
…Podlasie, mała wioska Studzianki, II Rzeczpospolita Polska, tuż po oddaniu bolszewikom Białostocczyzny przez wojska III Rzeszy…
– Wo Imia Otca, i Syna, i Swiataho Ducha – obecni w izbie przeżegnali się byle jak, jeden po drugim kreślili znak krzyża na zielonych gimnastiorkach – Amiń.
– Amiń – powtórzyli zebrani pod nosem, spoglądając spode łba podejrzliwie jeden na drugiego. Przecież donos któregoś z nich mógł posłać pozostałych na kilka ciężkich lat katorgi na daleką i mroźną Syberię.
– Boże, miłostiw budi mnie hriesznomu. – Starowina stojąca nad drewnianym łożem odmawiała dalej modlitwę, kiwając się przy tym na boki. – Hospodi, Iisusie Christie, Synie Bożyj, molitw radi Prieczistyja Twojeja Matierie i wsiech swiatych, pomiłuj nas. – Zebrani w kącie żołnierze NKWD z trwogą patrzyli na odmawiającą pacierz kobietę. – Amiń – dodała, po czym znów wszyscy niechętnie powtórzyli za nią.
Na łożu leżał ich dowódca, podpułkownik Michaił Beria, bratanek Ławrientija Berii. Żołnierze przywieźli go tutaj aż z Grodna. Dwa dni temu, w środku nocy, w ich tymczasowej kwaterze, którą był budynek po polskiej policji, zbudził ich krzyk towarzysza Berii. Znaleziono go w jego kancelarii na wpół przytomnego, majaczącego coś o Babie Wandzie ze Studzianek. Majaczył, gorączkował i wzywał popa…
CZYTAJ WIĘCEJ...