Małgorzata Sochoń „Blok”
Kiedy po drugiej stronie ulicy zaczął rosnąć blok – wszyscy się trochę przestraszyli. Stary Czyszpak, który nie był niczyim dziadkiem, bo nie miał rodziny – umarł ze strachu. Pozostali, ciągle jeszcze żywi, mieszkali w jego domu. Ja wynosiłam kanapki na podwórko, zjadałam rzodkiewki, zlizywałam masło, a chleb, który mi nie smakował, kładłam dla wron, na kamieniu. Czasem patrzyłam na blok. Był biały, lekki i wysoki. Składał się z pustych pokoików, których ciągle przybywało. Pokoiki nie miały okien, tylko dziury. Dookoła leżał piach.
CZYTAJ WIĘCEJ...