Syriusz C
Wyobraźmy sobie kilka ostatnich dekad XX w. po prostu jako proces sączenia na stole laboratoryjnym. Coś jest rozdzielane, coś z tego zostaje na lejku, coś spływa do kolby. Po zakończeniu filtracji, lejek umieszcza się pod bieżącą wodą i spłukuje pozostałości. To tamte lata dziewięćdziesiąte w niedużym mieście wschodniej Polski, lata pojawiające się w krótkich ujęciach z przeszłości jako dekada grzechu cielca. W razie protestów, niech to będzie inny obraz – produkcji serdelków: tłoczona z lejka nadziewarki emulsja w miejscach nakłóć tworzy na celulozowej osłonce wysięk. Przy tej okazji: dłoń ściskająca lejek jest miejscem w przyszłości, do którego zmierzamy, przemagając pod osłonką parcie masy.
Jeśli obraz lat dziewięćdziesiątych jest już adekwatny, przejdźmy do antykwariatu w naszym mieście, w którym natrafiamy na żółte, rażące jednocześnie i przyciągające oko okładki, na które naniesiono z przodu kopię niemieckiego dokumentu ze zdjęciem szczupłej twarzy o dość obłąkanych oczach, stwierdzający status uchodźcy na mocy konwencji o uchodźctwie (Flüchtling / Flüchtlinge), zaś z tyłu – fragment listu do autora, podpisany nazwiskiem Czesława Miłosza. Niżej wzmianka, że Lizakowski przekładał m.in. Walta Whitmana (!), a na tej samej wysokości, ale znów z przodu – tytuł, zaczynający się od słów „Współczesny prymitywizm”. Książkę wydała Grupa Poetycka Niezapłacony Rent z Chicago. Logotyp grupy to osadzone przy ciemnej ścianie, w prostopadłym do niej rzędzie, litery R, E, N, T. Rzucają one na nas olbrzymiejący cień, przypadkiem nawiązujący do historycznej jaskini poznania, a bezpośrednio do samego poznania w jakimś szczególnym czasie, dlatego zawsze myślę, że jest w tym logo moc apokalipsy.
CZYTAJ WIĘCEJ....